eliza s |
kot |

|
|
Dołączył: 16 Mar 2006 |
Posty: 2 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: WARSZAWA |
|
|
 |
 |
 |
|
BAJECZJA O DZIELNICOWYM
Chcesz, powiem ci coś
bardzo miłego.
Nie myśl jednak,
że będzie to coś prawdziwego.
Nie wczuwaj się w napisane niżej słowa.
Ot i powiastka gotowa.
Dawno, dawno temu,
choć to zaledwie kilka miesięcy
mnie się wydaje,że dużo więcej...
Za siedmioma przecznicami i czterema ulicami
była sobie raz impreza.
Zabawa była fantastyczna, szalona
Żadnymi zakazami nie ograniczona.
Wekskluzywnej kawalerce,
całą noc się bawiliśmy,
śmialiśmy się, tańczyliśmy,
tańczyliśmy,śmialiśmy się, tańczyliśmy...
I było tak słodko...
I tak beztriosko...
wesoło, radośnie
I... Podobno donośnie.
Lecz w każdej bajce jest czarownica.
Stara lub młoda latawica.
Tak i w naszej skromnej bajeczce
Weszła nam w drogę wiedźma w wiekowej haleczce.
Starucha mieszka tuż pod nami.
Pech to czy fatum?
Nie wiemy sami.
Babcia trudi się czarami
i wydumała sobie
żebyn w młodych policjantów
trafiać zaklęciami.
Więc pewnego dnia zimowego,
niby nic mi do tego,
wymyśliła sobie coś szalonego:
"Rozkocham w sobie dzielnicowego!
On taki młody, radosny
świeża krew w nim płynie.
Będzie nam razem jak niegdyś z Zenkiem w młynie.
Listy do niego zaczęła wysyłać.
Oh! Co ja mówię!
Zaczęła listami go zasypywać.
Ale nie. Na tm nie koniec.
Zaczęła sama doniego dzwonić.
Skargi wciąż nowe wysysać z palca,
a jemu prawie upiekła zakalca.
Jednak powiedzmy sobieszczerze,
odsłońmy karty w warszawskim pokerze.
W naszym kraju policja ciężko nie pracuje
dlategom też dużo, dużo główkuje.
Więc przejrzał młodzieniec wiedźmy zamiary
i przestał być podatny na jej czary.
|
|